Pani psycholog szkolna przygotowała dla Państwa artykuł, zachęcamy do poświęcenia chwili czasu
i zapoznania się.
Szanowni Państwo,
Zdaję sobie sprawę, że sytuacja przejścia na „nauczanie domowe”, jest wymagająca dla wszystkich.
Rozmawiając z rodzicami, mam wrażenie, że jest to szczególnie obciążające w klasach młodszych, kiedy nie wszystkie dzieci jeszcze potrafią samodzielnie się uczyć i potrzebują większego Państwa wsparcia…Będę wdzięczna za informację z Państwa strony, jak to wygląda, z czym Państwo się zmagają, jakie rozwiązania najlepiej działają w tej sytuacji.
Sama prowadzę edukację domową mojego syna od zerówki, nie zawsze było łatwo, sprawdzałam co w naszym przypadku odnosi efekty, równocześnie szukałam wiedzy z zakresu neurodydaktyki (czyli tego, w jaki sposób uczy się nasz mózg) i zastanawiałam się jak połączyć można wiedzę z praktyką.
Chyba najtrudniejsze dla rodzica jest zmotywowanie dziecka wtedy, gdy nie chce się uczyć danego przedmiotu, bo bardziej interesujące są dla niego gry komputerowe, Netflix, czy czatowanie z koleżankami. Jeśli w tym wszystkim dziecko ma uczyć się czegoś, co spostrzega jako nudne, naraża naszą cierpliwość na … łagodnie mówiąc „szwank”.
Mogę tylko napisać, że rozumiem, bo na co dzień borykam się z konkurencją komputera/youtube’a versus nauka z podręcznika, że próbowałam wielu metod, które zmotywowałyby dziecko do nauki – nagród, kar, wprowadzania ograniczeń, tłumaczenia, straszenia konsekwencjami. Tak, edukacja domowa jest wymagająca, co do kreatywności zastosowanych, nie zawsze okazuje się, dobrych metod…
Zaciekawiło mnie natomiast to, co sprawia, że dziecko chętnie się uczy, i nie muszę tracić wiele czasu na to, by zmobilizować go do nauki. Sam zabiera się za podręczniki, decyduje o ograniczeniach co do używania komputera, wpada na rozwiązania, które mnie nigdy by nie przyszły do głowy jeśli chodzi o podział świata na ten off line i online.
Zdaję sobie sprawę, że ostatni filmik wysłany do Państwa był długi, jednak moim zdaniem wnosił on wartość, ciekawa jestem, czy udało się go Państwu obejrzeć? Będę wdzięczna za informację i Państwa komentarze.
Dla mnie, podejście prezentowane w filmiku, daje duży spokój w relacji z dzieckiem, nie znaczy to, że na wszystko mu pozwalam i na wszystko przyzwalam, ale raczej jest to rodzaj dialogu, rozmowy o tym co jest dla mnie ważne, a także o tym czego on w danym momencie potrzebuje.
Czasem jako rodzice próbujemy od razu działać, oburzamy się, gdy dziecko mówi, że czegoś nie chce, a tak naprawdę dziecko chce być tylko wysłuchane. Zrozumiane. (My też, zwłaszcza kobiety 😉 tego czasami tylko potrzebujemy).
Lubię powiedzenie, że „albo mamy rację, albo relację, ale nie możemy mieć dwóch naraz równocześnie.” Budowanie relacji, sprawia, że przestajemy walczyć, że wzajemnie się słuchamy, że dziecko łatwiej wymyśla rozwiązania, w których bierze pod uwagę także nasze zdanie.
Kolejną sprawą jest wspólnie spędzony czas. Niektórzy uważają, że kontakt jest najważniejszy jeśli chodzi o procesy uczenia się. Może to być czas spędzony niekoniecznie na nauce, ale na wspólnym gotowaniu, czytaniu, grach planszowych. Dobry kontakt między Państwem a dziećmi zaprocentuje następnie w codziennym życiu. U mnie tak się dzieje 🙂
Kolejną sprawą, ważną, jest to że nasz mózg uczy się poprzez emocje. Wtedy uczy się bardziej trwale. Dobrze, jeśli są to emocje przyjemne. Naukowcy uważają, że nasz mózg uczy się cały czas różnych rzeczy, nie zawsze związanych z nauką szkolną. A że dzieciaki bardziej zainteresowane są esmsem, który akurat przyszedł od koleżanki niż kolejną stroną z podręcznika, znaczy to, ze relacje są o wiele bardziej emocjonalnie angażujące. Dlatego warto zastanowić się, w jaki sposób możemy połączyć naukę z przyjemnością i emocjami. Czasami wystarczy śmieszny filmik na youtubie, czasami połączenie nauki danego przedmiotu z zainteresowaniami dziecka (nasz mózg lubi także wiedzieć po co się ma uczyć danego przedmiotu), czasami pozwolenie mu, aby nam wyjaśnił pewną kwestię.
Mój syn wymyślił, że będzie mnie uczył matematyki, a za takie korepetycje będzie pobierał opłate 5 zł;) w ten sposób utrwalał materiał, uczył się w jaki sposób przekazywać swoją wiedzę, zauważał niedociągnięcia i niezrozumiałe kwestie, oraz zarabiał pieniądze 🙂
Oczywiście są to tylko pewne opcje, które sprawdzają się w naszym nauczaniu, nie wiem na ile będą one do wykorzystania przez Państwa w aktualnej sytuacji.
Serdecznie pozdrawiam
mgr Anna Jaskulska
Jestem dostępna przez dziennik elektroniczny Vulcan
Pod numerem telefonu: 6980001222
Założyłam także grupę na FB serdecznie Państwa zapraszam, mam nadzieję, że będziemy mogli na bieżąco rozwiązywać tam problemy.
Grupa nazywa się: Coaching dla rodziców.
PsychoNewsletter „Jak wspierać dziecko, w radzeniu sobie z emocjami w czasie epidemii”
Ostatni czas sprawił, że znaleźliśmy się jakby w sytuacji „out of the box”. Poza naszymi przyzwyczajeniami, zasadami, wszystkim, co wydawało się normalne. Dodatkowo, mamy duży znak zapytania, jak dalej będzie wyglądał nasz świat i nasze życie. Staramy się oczywiście myśleć pozytywnie, bo przecież kiedyś skończy się ta sytuacja i będziemy mogli, być może, wynosząc jak najlepsze refleksje dla siebie i innych z tej sytuacji, wrócić do normalności.
Jednak teraz, mogą się w nas rodzić różne emocje związane z cała sytuacją. Podobnie jest z naszymi dziećmi. Mogą one czuć smutek, zniechęcenie, złość, strach. Jako rodzice, ważne byśmy zauważali i rozmawiali także o tych trudniejszych emocjach z nimi.
Słyszę, że rodzice często mówią nie martw się, wszystko będzie dobrze, jednak równocześnie dzieci widzą przerażające wiadomości z telewizji, radia i a zdarza się także, że słyszą je… od nas samych. W ostatnim czasie spotkałam się z różnymi opowieściami, interpretacjami związanymi z koronawirusem. Niektóre z nich, bywają naprawdę przerażające… nawet dla mnie.
Ważne jest więc, abyśmy zauważyli nie tylko treść, którą przekazujemy dziecku, ale także to, w jaki sposób to robimy. Dzieci bowiem mają tajemniczą zdolność czytania pomiędzy słowami, dlatego warto samemu zastanowić się najpierw jaką opowieść ja przypisałem do sytuacji epidemii, co chcę przekazać mojemu dziecku, jakie uczucia budzą się we mnie samym w tej sytuacji?
Przypomina mi się film Życie jest piękne, siła rodzica polega bowiem na tym, że niezależnie od sytuacji w jakiej znajdujemy się, daje on oparcie, poczucie bezpieczeństwa swoim dzieciom, przestrzeń do przeżywania różnych emocji, bez oceniania ich.
Tak więc, rozmawiając z dziećmi, warto wysłuchać, dopytać o to, czego się obawiają, po prostu wysłuchać ich opowieści. Wiem, to czasami trudne, bo chcemy reagować na już, nie chcemy aby nasze dzieci się martwiły, chcemy je uspokoić. Jeśli jednak damy przestrzeń do wyrażenia emocji przez dziecko, czasem nawet pomagając je nazwać w rozmowie (czujesz smutek?, boisz się co będzie dalej?) mamy szansę na głęboki kontakt z dzieckiem, a ono na nasze oparcie. Wyrażone w bezpieczny sposób emocje nie są już takie groźne. Stają się oswojone, dziecko zaczyna nad nimi panować, a zdarza się, że samo zaczyna szukać konstruktywnych rozwiązań (np. co ja mogę zrobić w tej sytuacji by pomóc).
Podsumowując, ważne byśmy:
Zauważyli jak sami – jako rodzice przeżywamy sytuację epidemii, jakie treści przekazujemy dziecku i w jaki sposób je przekazujemy?
Zastanowili się, czy media przekazujące wiadomości nie wpływają za bardzo na dziecko?
Znaleźli czas na rozmowę, dali możliwość wyrażenia emocji, aby dzieci mogły swobodnie opowiedzieć o tym, co na ten temat myślą, i jakie uczucia przeżywają. Dzięki temu damy im poczucie, że jesteśmy zainteresowani tym, co czują i co jest dla nich ważne. Dzięki temu będziemy mieli szansę na rozświetlenie ich często wyobrażonych i nieuzasadnionych lęków. A przede wszystkim damy im poczucie bezpieczeństwa i oparcia.
Rozmawiajmy więc.
Zachęcam Państwa do obejrzenia bardzo ciekawego webinaru, który pokazuje jak konstruktywnie możemy rozmawiać z naszymi dziećmi, żeby zapobiec nieporozumieniom i kłótniom:
Anna Jaskulska – psycholog szkolny, zapraszam na konsultacje online lub telefoniczne